8 lutego 2014

Winter essentials.


Due to the weather outside, which is certainly not conducive to taking pictures, I prepared for you post "winter essentials" concerning the things necessary to survive the winter. As I mentioned previously, it isn't so that I hate winter, but I don't know I took off jackets a year ago and posed for pictures while now coming back from school I go into bed with the intention of not leaving ever. In weather like this I walk mainly in sweaters.White one with decorative pebbles , I bought less than a month ago in Mohito, despite the fact that it has 3/4 sleeves is pretty warm! Another gray with gold thread, I bought  this winter, but I can not remember where, and cut out a tag. Burgundy from H & M is definitely my favorite, it is sooooo warm, and even though I wear it second winter, surprisingly is in perfect condition. Last one, that I show is the one that I dug out of the closet  of my grandpa, may not be the warmest but it is most comfortable for Saturday's lazy days :)

Ze względu na pogodę za oknem, która na pewno nie sprzyja zdjęciom, przygotowałam dla Was post "winter essentials" dotyczący rzeczy niezbędnych by przetrwać zimę. Jak już wcześniej wspominałam, nie jest tak że zimy nienawidzę, jednak nie wiem jakim cudem rok temu wyskakiwałam z kurtki i ustawiałam się do zdjęć, podczas gdy teraz wracając ze szkoły wchodzę pod kołdrę z zamiarem nie wychodzenia nigdy. W taką pogodę chodzę głównie w swetrach. Biały z kamyczkami kupiłam niecały miesiąc temu w mohito, pomimo tego, że ma rękawy 3/4 jest w miarme ciepły! Kolejny, szary ze złota nitką, kupiłam też tej zimy, jednak nie mogę sobie przypomnieć gdzie, a metkę wycięłam ( robię to bardzo często, moja szyja najwidoczniej nie jest przyzwyczajona do gryzących okropnych metek :D ). Burgundowy z H&M jest zdecydowanie moim ulubionym, jest baaardzo ciepły, miły, i mimo,że nosze go już drugą zimę, o dziwo jest w idealnym stanie. Ostatni, który Wam pokazuję to sweter, który kiedyś wygrzebałam z szafy dziadka, może nie jest najcieplejszy ale za to najwygodniejszy na sobotnie leniwe dni :)



On days like recently Im not existing without hand cream and lip balm. This year, I chose Dove cream with the shea butter and vanilla, it's just perfect both in terms of smell and effect. Nivea Lotion also impressed me with its wonderful, caramel fragrance (smells like toffiefee!) And if I use it quite regularly, you will see a significant improvement when it comes to the status of my lips. When it comes to nail polish in the winter I usually choose dark and red tones that fit almost anything. But of course once in a while comes a day in which I say that I will not leave the house without nails entire in glitter,but generally I remain with classic colors.

W dni takie jak ostatnio nie funkcjonuję bez kremu do rąk i balsamu do ust. W tym roku wybrałam krem Dove z masłem shea i wanilią, jest po prostu idealny zarówno jeśli chodzi o zapach jak i działanie. Balsam Nivea także zachwycił mnie swoim cudownym, karmelowym zapachem ( pachnie jak toffiefee!) i jeśli używam go w miarę regularnie, widać znaczną poprawę jeśli chodzi o stan moich ust. Jeśli chodzi o lakiery to w zimę z reguły wybieram ciemne i czerwone odcienie, które pasują praktycznie do wszystkiego. Choć oczywiście raz na jakiś czas przychodzi dzień w którym stwierdzam, że nie wyjdę z domu bez paznokci całych w brokacie, jednask najczęściej pozostaję przy klasycznych kolorach.



Beanies and gloves-perhaps the most important thing during the winter. Although sometimes I leave the school without them, trying to keep my hair in a tolerable condition, I do not know who am I trying to cheat, because after 10 seconds, I put my big beanie of the head. Personally I do not trust people who do not have even one cap with the pompom, I have two, and although the white (from bershka) fits perhaps only to some ski resort, so in burgundy (H & M) I go every day if only the temperature falls below zero. The next things that stand in my room in total in every season, there are candles. This time I chose these from Ikea, especially white-scented cookies appealed to me.

Czapki i rękawiczki- rzecz chyba najważniejsza podczas zimy. Choć czasem wychodzę ze szkoły bez nich, chcąc zachować moje włosy w miarę znośnym stanie, nie wiem kogo staram się oszukać, bo już po 10 sekundach wkładam moją wielką czapę na głowę. Osobiście nie ufam ludziom, którzy nie posiadają choć jednej czapki z pomponem, ja mam dwie i choć ta biała ( z bershki) pasuje chyba tylko do jakiejś miejscowości narciarskiej, tak w burgundowej (z H&M) chodzę każdego dnia jeśli tylko temperatura spada poniżej zera. Kolejnymi rzeczami, które stoją w moim pokoju w sumie w każdą porę roku, są świeczki. Tym razem wybrałam te z Ikei, szczególnie biała o zapachu ciasteczek przypadła mi do gustu, najchętniej bym ją zjadła, mam nadzieję, że jednak nigdy nie dopadnie mnie aż taki głód by rzucić się na świeczkę :D



The last thing that is very useful on winter mornings in the school is my mug, I got her for Christmas (Tchibo) is very tight, but its biggest advantage in my opinion are replaceable inserts on which you can write anything you want. I think my words "don't let idiots ruin your day" are very helpful sustaining of the day at school: D
I hope you liked today's post, but I have a hidden desire that winter  finally begin to move away so I could happily go on pictures and present them to you :)

Ostatnią rzeczą, która bardzo przydaje się na zimowe poranki w szkole jest kubek termiczny, Ja swój dostałam na święta ( Tchibo) jest bardzo szczelny, jednak jego największą zaletą są moim zdaniem wymienne wkładki, na których można napisać co kolwiek co się chce. Myślę, że mój napis " don't let idiots ruin your day" jest bardzo pomocny w wtrwaniu całego dnia w szkole :D
Mam nadzieję, że spodobał się Wam dzisiejszy post, mam jednak ukryte pragnienie by zima, w końcu zaczęła odchodzić żebym mogła z chęcią wyjść na zdjęcia i je Wam zaprezentować :)